27 lutego 2019

&120 Antoni Czechow "Pawilon Szósty" - RECENZJA.!

Hejo.

   Dziś przychodzę do Was z krótką recenzją. Niestety, ponieważ będzie o książce, której nawet nie dokończyłam. Zapraszam.

-Chorujemy i udrękę znosimy - orzeka - albowiem zbyt mało modłów do Miłosierdzia Boskiego zanosimy.
O!
 Antoni Czechow "Pawilon szósty"


 Autor: Antoni Czechow

 Tłumaczenie: Maria Grabowska

 Tytuł: Pawilon szósty

 Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

 Liczba stron: 224

 Gatunek: Klasyka

 Opis książki:
 Powieść przez niektórych uważana za największe dzieło    Czechowa. W niewielkiej szpitalnej oficynie znajduje się sala  nr 6 dla chorych umysłowo. Mieszka tam pięcioro ludzi, między innymi głuptak Mojsiejka i były egzekutor sądowy Iwan Dmitrycz Gromow. Lekarzem szpitalnym jest Andriej Jefimycz Ragin. Kiedy otrzymał posadę, szpital był w okropnym stanie. On sam jest mądrym i szczerym człowiekiem, pozbawionym jednak silnej woli i wiary w prawo do zmieniania życia na lepsze. Początkowo pilnie pracuje, jednak szybko zaczyna się nudzić i uznaje, że w danych okolicznościach leczenie chorych jest bezsensowne. Przez taki pogląd Ragin zaniedbuje sprawy i nie chodzi już do szpitala każdego dnia. Pracuje krótko i dla pozorów, po czym wraca do domu i czyta. Pewnego wiosennego wieczoru Ragin przypadkiem trafia do sali nr 6. Początkowo zostaje oskarżony przez Gromowa o kradzież, jednak potem wywiązuje się między nimi długa rozmowa. Doktor zaczyna odwiedzać oficynę codziennie – rozmowy z Gromowem mają na niego silny wpływ… Czechow odwołuje się w tej powieści do stoickich założeń Marka Aureliusza i polemizuje z nimi. Na przykładzie bohaterów udowadnia, jak obłudne i niesprawiedliwe jest tłumaczenie ludzi, którym jest dobrze w życiu, że ci biedniejsi mają przynajmniej bogate życie wewnętrzne, że trzeba cieszyć się tym, co się ma i nie narzekać na swój los. A przecież szczęście należy się wszystkim.

 Pierwsze zdanie książki: Na szpitalnym dziedzińcu, gnieździ się niewielka oficyna, otoczona całym lasem ostów, pokrzyw i dzikich konopi.

 Ostatnie zdanie książki: Wydawał zlecenia, gniewał się, żartował z chorymi, a w mózgu wciąż nurtowało: "Jakie to głupie, głupie, głupie...".

Moja recenzja.!

   Nie będę się zbyt dużo rozpisywać na temat tej książki, ponieważ przyznam się, że dotrwałam do połowy i nie dałam rady dalej. Dla mnie jest to książka bez składu i ładu. Jest podzielona na cztery części, a ja dotrwałam jedynie do połowy drugiej. I gdy tylko skończyłam pierwszą zapomniałam kompletnie o czym była. Zbyt ciężki język, zbyt długie wypowiedzi bohaterów, którzy mieli Rosyjskie nazwiska, więc nawet ich nie pamiętam. Jedyne co mi się podoba to okładka. Smutna, przepełniona szarością, ale mająca w sobie urok. Tylko tyle o tej książce. Nie wrócę i nie polecam.

Ocena książki: 2/10.

Data przeczytania: 27 lutego 2019 rok.

ZA PRZECZYTANIE KSIĄŻKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MG!
(Ten fakt nie miał wpływu na moja opinię.)




Pozdrawiam. ;**

P.

25 lutego 2019

&119 Joanna M. Chmielewska "Sukienka z mgieł" - RECENZJA.!

Hej! ;)

   Właśnie rozpoczął się ostatni tydzień lutego, więc warto go zacząć pozytywnie i pracowicie. A więc czas na kolejna recenzję. ;) Mam nadzieję, że uda mi się pobić wynik w przeczytanych książkach ze stycznia. Ale zobaczymy w podsumowaniu. Póki co zapraszam do czytania!

Ciało wie. Umysł trudzi się, próbuje pojąć, a ciało wie, 
tylko człowiek bywa głuchy na jego sygnały - coś podobnego wyczytała w tamtym artykule.
Joanna M. Chmielewska "Sukienka z mgieł"


Autor: Joanna M. Chmielewska

Tytuł: Sukienka z mgieł

Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

Ilość stron: 240

Gatunek: Literatura piękna

Opis książki!

Piwnica pod Liliowym Kapeluszem to miejsce niezwykłe. Podobnie jak i jej właścicielka – Weronika, która potrafi odpowiedzieć na pytanie, zanim rozmówca zdąży je zadać, przeczuwa, co się wydarzy, widzi więcej niż inni… I wie, że ludzie przychodzą do kawiarni niekoniecznie po to, żeby się napić dobrej kawy, a ich oczekiwania czasami mają niewiele wspólnego z tym, co figuruje w menu.

Czego więc szukają i co odnajdują w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem jej goście? Małomówny, który nie rozstaje się ze swoim laptopem, zasłaniająca rękawem siniak Krycha Karpieluk, autystyczna Kora i jej mama, Mateusz zamawiający zawsze kawę Monsooned Malabar, Ala o wyglądzie grzecznej dziewczynki i obgryzający paznokcie Andrzejek… I co może zmienić czasami z pozoru niewiele znaczące zdarzenie? Jakaś wizytówka, która wypadła z portfela, ludzik z kamyków, latte podana zamiast czarnej Monsooned Malabar albo kilka słów wypowiedzianych w odpowiednim momencie…

Ci, którzy czytali Poduszkę w różowe słonie, spotkają w Sukience z mgieł starych znajomych i dowiedzą się, co z Brazylijczykiem, z którym Weronikę połączyła nie tylko miłość do kawy, i czy udało się Ani, Hance i Łukaszowi. 

Pierwsze zdanie w książce: Weronikę wychowały koty.

Moja recenzja!

Weronika - młoda kobieta prowadząca kawiarnię pod nazwą Piwnica pod Liliowym Kapeluszem. Zakochana, ale i nieszczęśliwa przez informację, którą dostaje niespodziewanie.
Anastazja - sprzątaczka, żona alkoholika, matka nastolatka. Pragnąca zaznać innego życia niż tego, które prowadzi teraz.

Czy zauważyła, że szklany podgrzewacz, otoczony promieniami światła, wygląda jak słońce?
Słońce na stole... Dziwne... tyle razy Weronika podgrzewała na nim herbatę, a nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi. 
Joanna M. Chmielewska "Sukienka z mgieł"


W końcu obyczajówka, dzięki której mogłam dać odpocząć mózgowi. Szczerze Wam powiem, że pierwsze co mnie urzekło to okładka. Od razu zrobiłam sobie duży kubek herbaty i zabrałam się do czytania.

Poznajemy historię dwóch zupełnie różnych kobiet. Weronika jest energiczną, wesołą i pracowitą właścicielką kawiarni. Za to Anastazja zamknięta w sobie, wycofana sprzątaczka z mężem pijakiem. Drogi obydwu skrzyżowały się, gdy Anastazja przychodzi na zwykłą herbatę do Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem. I tak rozpoczyna się wspólna, ale jakże rozległa historia obydwu kobiet.

Urocza. To słowo często pojawiało się w mojej głowie, gdy czytałam tą książkę. Ma w sobie emocje, pozytywne jak i negatywne. Styl autorki pozwala nam wręcz wczuć się w życie bohaterów. Gdy którejś z bohaterek coś się udaje lub ma pod górkę przeżywałam to razem z nimi. Na pewno polecam ją na leniwy weekend, ponieważ strasznie trudno się od niej oderwać. A czytając ją odczuwałam spokój, wyciszenie i ogólnie odprężenie. Więc na pewno świetnie się nadaje na trudniejsze dni w życiu. ;)

Ostatnie zdanie w książce: Z biedronką na ramieniu, z garścią malin, które czekały tu na nią aż od września, z promykiem słońca wplątanym we włosy szła przez las, czując pod stopami miękki mech, twarde szyszki, ziemię... życie... po prostu życie...

Ocena książki: 10/10.

Data przeczytania: 22 lutego 2019 roku.

ZA PRZECZYTANIE KSIĄŻKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MG!
(Nie miało to wpływu na moją opinię.)

 

 

Pozdrawiam. ;**

P. 

16 lutego 2019

&118 Barnard Minier "Siostry" - RECENZJA.!

Hej. ;)

   Szał recenzji się nie skończył, więc przychodzę do Was z kolejną. Zapraszam do czytania. ;)

Najpierw zbadała krew, która - obok spermy - zawiera najwięcej DNA,
następnie porównała DNA mitochondrialny,
który znajduje się nie w jądrze komórkowym,
lecz w mitochondriach, z DNA Hugona,
syna Marianne, ponieważ DNA mitochondrialny przechodzi
w stanie niezmienionymi z matki na syna.
Barnard Minier "Siostry"

Autor: Bernard Minier

Tytuł: Siostry/Soeurs

Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka

Seria: Martin Servaz (Tom 5)

Ilość stron: 368

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS

Gatunek: Thriller, Kryminał

Opis książki! 

Maj 1993. Zwłoki dwóch sióstr zostają znalezione na brzegu Garonny. Dziewczyny, ubrane w pierwszokomunijne sukienki, siedziały naprzeciwko siebie przywiązane do drzew. Młody Martin Servaz bierze udział w swoim pierwszym śledztwie. Szybko zwraca uwagę na Erika Langa, autora porywających, pełnych okrucieństwa kryminałów. Zamordowane siostry były fankami Langa, a jedna z jego najbardziej znanych książek nosi tytuł Panna w bieli. Śledztwo zostaje zakończone. Servaza prześladują jednak wątpliwości: czyżby pominęli jakiś istotny element?

Minęło dwadzieścia pięć lat od podwójnego morderstwa. W mroźną noc Erik Lang znajduje zwłoki swojej żony. Śledztwo prowadzi Martin Servaz. Dawne wątpliwości powracają i stają się obsesją komendanta, która nie daje mu spokoju, podobnie jak złowrogi list pisany czarnym atramentem…

Moja recenzja!

   Martin Servaz - młody policjant, który dostaje pierwszą, poważną sprawę jaką jest zabójstwo dwóch sióstr w 1993 roku. Następnie poznajemy tego samego policjanta, ale już nie tak młodego. W roku 2018 znów otrzymuje nietypową sprawę, która go pochłania całkowicie.

   Nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością Bernarda Miniera, ale za to słyszałam dużo dobrego o Jego książkach. Sięgając po "Siostry" bałam się, że nie połapię się w historii, ponieważ książki tego autora w jakiś sposób się łączą z poprzednimi. Ale na szczęście tak nie było i wszystkie wątki ładnie się łączyły w całość pomimo kilku nawiązań z poprzednich kryminałów.

Nagle zaczął się zastanawiać, ile osób w tym mieście w tej chwili czyta.
Setki? Tysiące? A ile ogląda telewizję lub wpatruje się w wyświetlacze telefonów?
Z całą pewnością nieskończenie więcej.
Czy ci, którzy czytają, są jak dziewiętnastowieczni Indianie skazani na wymarcie 
i zastąpienie przez nową rasę?
Czy na leżą do ginącego starego świata?
Bernard Miner "Siostry"

   W książce poznajemy dwie historie. Jedna z nich rozgrywa się w 1993 roku i dotyczy morderstwa dwóch sióstr, które zostały przebrane w komunijne sukienki i przywiązane do drzewa. Druga ma miejsce 25 lat później w 2018 roku. Mówi o dziwnym włamaniu i tym samym śmierci kobiety przez ukąszenia kilku rodzajów jadowitych węży hodowanych przez jej męża. Obie zbrodnie, pomimo takiego przedziału czasowego, są bardzo podobne. Plus prowadzi je ten sam gliniarz. Pierwszą jako młody 24 letni żółtodziób zaraz po studiach, a drugą już jako 49 letni kapitan. Główny bohater Martin Servaz.

   Książka bardzo mi się podobała, ale z drugiej strony miała jeden mały minus, do którego muszę się przyczepić.

   Dobrze opisana historia dwóch morderstw, w których autor nie oszczędził drastycznych szczegółów. Postacie jak żywe i dopracowane, że były prawie jak żywe osoby. Język również dostatecznie lekki, ale tutaj właśnie znalazłam jeden minus. A tym minusem (jak dla mnie) były francuskie nazwy miast, rzek i innych miejsc, które mi osobiście utrudniały czytanie tego kryminału. Ale tak to nic innego do zarzucenia tej książce nie mam. Dobry, treściwy i mroczny kryminał - pasjonatom tego gatunku na pewno przypadnie do gustu

Ocena książki: 9/10.
Data przeczytania: 16 lutego 2019 roku.

ZA PRZECZYTANIE KSIĄŻKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU DOM WYDAWNICZY REBIS!
(Ten fakt nie miał wpływu na moją recenzję!)


Czytałyście? Macie zamiar?

Pozdrawiam. ;**

P.

15 lutego 2019

&117 Maureen Johnson "Nieodgadniony" - RECENZJA.!

Hej Wam. ;)

   Dwie recenzję jednego dnia? A czemu nie. Wzięłam się ostro za czytanie, więc się przyzwyczajajcie hehe. ;) Bez zbędnych wstępów zapraszam do czytania!

Mówi się, że depresja okłamuje. Lęk jest głupi i tyle.
Nie odróżnia tego, co naprawdę straszne (jak pogrzebanie żywcem),
od rzeczy, których nie ma co się bać (jak leżenie w łóżku pod kołdrą).
Uruchamia ten sam mechanizm.
Dla niego to bez różnicy.
Maureen Johnson "Nieodgadniony"

 Autor: Maureen Johnson

 Tytuł: Nieodgadniony/Truly Devious

 Tłumaczenie: Paweł Łopatka

 Wydawnictwo: Poradnia K

 Ilość stron: 480

 Gatunek: Literatura Młodzieżowa

 Opis książki! 


Akademia Ellinghama to elitarna, prywatna szkoła w Vermont, dzieło życia Alberta Ellinghama, miejsce pełne łamigłówek i zagadek, wijących się ścieżek, ogrodów, ukrytych korytarzy i tajemnych przejść. Bo – jak twierdzi jej założyciel – „nauka jest zabawą”.

W 1936 roku, wkrótce po otwarciu Akademii, znikają żona i córka Ellinghama. Jedynym tropem w sprawie jest prześmiewczy list-zagadka, w którym tajemniczy Nieodgadniony podaje sposoby na morderstwo. Porwanie rodziny Ellinghama staje się jedną z największych nierozwikłanych zbrodni w historii USA.

Wiele lat później pasjonująca się sprawami kryminalnymi uczennica pierwszego roku Akademii, Stevie Bell, postanawia rozwiązać zagadkę z przeszłości. Najpierw jednak musi odnaleźć się w wymagających szkolnych realiach, wśród nowych ekscentrycznych przyjaciół.

Coś wisi w powietrzu. Mroczna postać z przeszłości nie daje o sobie zapomnieć. Nieodgadniony – a wraz z nim śmierć – powróci do Akademii.

„Misternie zaplanowana intryga. Wciągająca książka, która odkrywa przed czytelnikiem nie tylko fascynujące zbrodnie, ale także naturę lęku, procesu twórczego, sławy i wiele więcej”.

JOHN GREEN
autor "Gwiazd naszych wina" i "Żółwi aż do końca"

 Moja recenzja! 

   Stevie Bell - nastolatka pasjonująca się kryminałami, zagadkami, a przede wszystkim historią, która miała miejsce w 1936 roku w Akademii Ellinghama. To właśnie dlatego dziewczyna wysyła podanie do tej szkoły, w której nauka jest darmowa i ma być zabawą. W niej Stevie rozpoczyna pracę nad rozwiązaniem zagadki zaginięcia żony i córeczki założyciela akademii Alberta Ellinghama.

   Ja nie czytam młodzieżówek. Zwłaszcza młodzieżówek z elementami kryminału. Kiedyś owszem, ale to jak miałam 15-16 lat.Teraz? Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek sięgnę po ten gatunek literacki. A jednak.

   Może od początku. Przede wszystkim zaciekawił mnie tytuł, opis i jakże piękna okładka. Nie wiem czemu, ale połączenie granatu z motywem liści bardzo przykuł moją uwagę. Ale co z treścią? Czy zabsorbowała mnie tak samo jak okładka? 

   W książce mamy dwie historie przeplatane ze sobą na bieżąco. Pierwsza rozgrywa się w 1939 roku, gdy Albert Ellingham otwiera swoją Akademię w Vermont. Ma ona być darmową szkołą dla uczniów z nietypowymi umiejętnościami bądź pasjami. A przede wszystkim, według założyciela, nauka ma być zabawą w jego akademii. Niedługo po jej otwarciu znikają żona i córka pana Ellinghama, które jak się okazuje zostają porwane przez niejakiego Nieodgadnionego, który zostawia po sobie zagadkę w formie listu.

   Drugą historię rozpoczynamy z młodziutką Stevie Bell, która niedługo zostanie uczennicą słynnej Akademii Ellinghama, i która również jest główną bohaterką książki. Stevie nie jest matematycznym geniuszem, kolejnym słynnym artystą ani nie wymyśla nowej technologii, która odmieni świat. Jest za to specem od kryminałów. Zagadki, przestępstwa to jej konik. Zwłaszcza jedna nierozwiązana historia pochłonęła ją całkowicie. Planuje ją rozwikłać za wszelką cenę, dlatego zgłasza się do Akademii gdzie się odbyła. Bo gdzie najlepiej ja rozwiązać jak nie na głównym miejscu zbrodni?

Ktoś zaznaczył w pośpiechu jedną z najsłynniejszych wypowiedzi Holmesa:
"Umysł ludzki przypomina na początku pusty strych,
który należy umeblować według własnego uznania.".
Maureen Johnson "Nieodgadniony" 

   Przyznam Wam się bez bicia, że dopiero jak miałam książkę w dłoniach uświadomiłam sobie, że to młodzieżówka. Czytałam opis, ale nic mi nie zaświtało. I podchodziłam do niej jak do jeża. Ale przeczytałam w końcu. Bo skoro już ją mam to bez sensu, aby leżała nie ruszona, prawda? I... Nie żałuje. Jest to pomysłowa, zaskakująca i po prostu bardzo dobra książka dla nastolatków z elementami kryminału. To jak autorka przeplata dawną zagadkę z bieżącymi wydarzeniami o wiele bardziej urozmaica czytelnikowi opisaną historię. Sam pomysł jest świetny, ponieważ nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek czytała coś podobnego, a to już jest mega duży plus. Lekki i zwięzły styl pisania również umila Nam czytanie. Dla mnie ona nie ma minusów i nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Bo jak można zauważyć na okładce jest to pierwsza część trylogii. Więc z niecierpliwością będę czekać na kolejny tom. ;) 

Ocena książki: 10/10.
Data przeczytania: 11 lutego 2019 rok.

ZA EGZEMPLARZ DO PRZECZYTANIA SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU
PORADNIA K!!!
(Ten fakt nie miał wpływu na moja recenzję.)


Pozdrawiam. ;**

P.
 

&116 Jo Nesbo "Łowcy Głów" - RECENZJA.!

Hejo. ;)

   Piątek, piątunio w końcu! Już nie mogę się doczekać zaczytanego weekendu jaki się zbliża, a póki co żeby umilić sobie oczekiwanie zapraszam Was na recenzję. 

To nie ból, lecz strach przed bólem zmusza człowieka do uległości.
Jo Nesbo "Łowcy Głów" 

Autor: Jo Nesbo


Tytuł: Łowcy Głów/Hodejegerne


Tłumaczenie: Iwona Zimnicka


Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie


Ilość stron: 219

Gatunek: Thriller, Kryminał


Opis!

Roger Brown uważa się za najlepszego i zarazem najbardziej niedocenianego łowcę głów w Norwegii. Ma zbyt piękną żonę i zbyt drogą willę, dlatego zbyt często musi kraść dzieła sztuki. Kiedy poznaje Clasa Greve, szczęśliwego posiadacza bezcennego obrazu Rubensa, postanawia wykorzystać szansę i zrobić decydujący krok w stronę finansowej niezależności…
Akcja powieści toczy się w świecie finansowej elity i w przestępczym podziemiu. Morderstwa, spektakularne pościgi i oszałamiające tempo zdarzeń. Polowanie na głowy trwa….


Moja recenzja! 

   Roger Black - Jest osobą rekrutującą w firmie "ALFA" najlepszych kandydatów na kierownicze stanowiska. Nigdy się nie myli co do wybieranych osób i klienci zawsze wybierają kandydata, którego poleci najlepszy "Łowca Głów" w swojej branży. Ma również piękną żonę Dianę, która prowadzi galerię sztuki. Ale Roger ma też drugie zajęcie, o którym nikt nie wie. Nawet żona, której mówi wszystko.

Zamknąłem oczy i dziękowałem.
Za to, że nie spłonę żywcem, tylko zwyczajnie umrę z braku tlenu, bo to wcale nie jest najgorsza śmierć.
Mózg po kolei wyłącza obszary, człowiek staje się senny, otępiały przestaje myśleć i wszystkie problemy znikają.
Przypomina to w pewnym sensie wypicie kilka mocnych drinków.
Pomyślałem, że jestem w stanie przeżyć taką śmierć.
Jo Nesbo "Łowcy Głów"



   Jak pisałam wcześniej dałam drugą szansę autorowi książki "Krew na śniegu", która w ogóle nie przypadła mi do gustu.Czy słusznie? Jak najbardziej. Roger Brown zabiera Nas do swojego świata rozmów kwalifikacyjnych, walk o stołek na najwyższe miejsce. Jest to naprawdę emocjonująca podróż, ponieważ przez biurowe życie głównego bohatera przeplata się również inna historia. Mroczna i niebezpieczna.

   Styl autora jest treściwy, ale z drugiej strony bardzo przyjemny i lekki w czytaniu. Gabaryty książki także sprzyjają szybkiemu czytaniu i nim się obejrzymy już jesteśmy przy ostatnim rozdziale.


Ocena książki: 9/10.
Data przeczytania: 10 lutego 2019 roku.

Czytałyście? Macie zamiar? Znacie autora?

5 lutego 2019

&115 Podsumowanie Miesiąca Stycznia 2019 Rok.!

Hejo.! ;)

   Pierwszy miesiąc roku 2019 za Nami, więc przydałoby się podsumowanie czytelnicze. Powiem Wam szczerze, że cieszę się ze swojego wyniku i ogólnie ze statystyk ze stycznia. Wróciłam do blogowania, czytania i pisania. Oby reszta roku była jeszcze lepsza. Zapraszam na podsumowanie. ;)

PRZECZYTANE KSIĄŻKI: 3.!

Wiem, że komuś może się to wydawać mało, ale ja się cieszę nawet z tych trzech książek. A co to za książki?

1. Jo Nesbo "Krew na śniegu" 6/10
2. Jacek Inglot "Sodomion" 7/10
3. Rosy Edwards "Wyznania randkowiczki" 9/10




Jak widać najlepszą książką w tym miesiącu była "Wyznania randkowiczki", a najgorszą "Krew na śniegu". Dużej różnicy nie ma, ale mam nadzieję, że w lutym będzie lepiej. ;)

Ilość przeczytanych stron: 975
Z domowej biblioteczki: 0
Wypożyczone z biblioteki: 3


   Mogło być lepiej, ale będzie na pewno w przyszłych miesiącach. ;)

A jak Wam minął pierwszy miesiąc nowego roku? Podzielcie się w komentarzach. ;)

Pozdrawiam. ;**

P.

1 lutego 2019

&114 Rosy Edwadrs"Wyznania randkowiczki" - RECENZJA.!

Hej dziewczyny.!

   Jest 6 rano, a ja od 5 na nogach. Uroki wstawania i robienia kanapek do pracy chłopakowi. ;) Ale odkąd tak właśnie wstaję, mam o wiele więcej czasu, aby coś porobić w domu, czy napisać recenzję tak jak teraz. Cieszę się, że zaczęłam sumiennie podchodzić do bloga, bo pisanie tutaj jak i kontakt z Wami poprzez komentarze umila mi dzień. ;) Więc zapraszam Was na kolejną recenzję w moim wykonaniu. A wieczorem powinno pojawić się podsumowanie pierwszego miesiąca w roku 2019.

(...) strach przed odrzuceniem nie mija, obojętnie, czy ma się sześć, czy sześćdziesiąt lat.
To właśnie dlatego miłość tak przeraża, ponieważ gdy już się ją znajdzie
(co nie jest łatwe), zawsze istnieje ryzyko, że ona przeminie.
Rosy Edwards  "Wyznania randkowiczki"


Autor: Rosy Edwards

Tytuł: Wyznania randkowiczki/Conffessions of a Tinerella

Tłumaczenie: Anna Mackiewicz

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Ilość stron: 392

Gatunek: Literatura obyczajowa, Romans

Data wydania: 28 września 2015 rok

Opis książki!

Rosy Edwards jest typową dwudziestokilkulatką. Pracuje dużo, zarabia znacznie mniej, niż by chciała. Oszczędza na jedzeniu, ale wydaje fortunę na kosmetyki. Jest nastawiona na karierę, jedynie nie wie w jakiej branży mogłaby ją zrobić. Uwielbia swoje życie w pojedynkę, ale część jej marzy o wielkiej miłości.



Po kilku nieudanych randkach ze znajomymi znajomych (czytaj: byciu zmuszonym do umówienia się z najniższym/najgłupszym/najdziwniejszym znajomym), decyduje się założyć konto na Tinderze, aplikacji która zrewolucjonizowała świat wirtualnych randek. Nauczyło ją to kilku niepisanych zasad: zawsze odrzucaj faceta z czarno-białym zdjęciem profilowym (rudy lub brzydki); noszącego kapelusz (łysy); nie stojącego obok czegoś skalowalnego (170 cm i niżej).

Moja recenzja!

Rosy Edwards - dwudziestoparoletnia singielka, która po rozstaniu z Charliem zaczyna szukać nowej miłości. A szuka jej na portalu randkowy, z którego po jakimś czasie rezygnuje. I wtedy odkrywa aplikację randkową, którą jest Tinder. I tu rozpoczyna jej się przygoda z wybieraniem mężczyzn lub odrzucaniu ich. Przygoda z wirtualnymi korespondencjami i realnymi spotkaniami.

Rosy: Chodźmy dziś na siłownię.
BF: Nie.
Rosy: Zatem do zobaczenia o dziewiętnastej na miejscu.

   Wypożyczyłam tą książkę, aby w razie co mieć coś lekkiego podczas czytania cięższych lekturach. I przeczytałam ją w dwa dni.
   Poznajemy Rosy, która jest singielką, pracuje w PR i szuka miłości. Ma paru przyjaciół i ogólnie jakoś żyje. Próbuje znaleźć chłopaka idealnego na portalu randkowym, ale stwierdza, że to nie dla niej, więc usuwa konto i wraca do rzeczywistości. Do czasu. W końcu przyjaciółka pokazuje jej aplikację randkową, z której sama też korzysta, jaką jest właśnie Tinder. I Rosy przepada. W każdym miejscu może przeglądać profile facetów na Tinderze i odsyłać ich na lewo (jeśli jej się nie podobają) lub na prawo (jeśli daje im szansę). Potem tylko czeka, aż zostanie z którymś dopasowana i zaczyna konwersację. A później randki. Bardziej lub mniej udane.
   Szczerze? Naśmiałam się przy tej książce jak przy żadnej innej. Poczucie humoru głównej bohaterki jest po prostu zaraźliwe. Przyznam Wam się, że trochę utożsamiłam się z Rosy, bo sama kiedyś korzystałam z portali randkowych. Więc mam jakieś tam pojęcie na ten temat. Ale trafiałam tylko na napaleńców lub małżeństwa. Więc wróciłam do rzeczywistości i odnalazłam miłość. ;)
   Ale wracając do książki. Bardzo szybko mi się ją czytało ze względu na dialogi, ale i wartką akcję. Poznajemy Rosy, towarzyszymy jej na randkach, w pracy i w życiu. Wczuwamy się w jej historię i to dawało mi taką przyjemność z czytania tej książki. Czasami główna bohaterka wkurzała mnie sowimi głupimi decyzjami, ale po za tym nic nie mogę tej lekturze zarzucić.
   Polecam każdej kobiecie, dziewczynie, która ma ochotę się odprężyć przy dobrej i zabawnej książce.

Na dworze jest ciemno, zimno i okropnie - luty w pełnej odsłonie - ale mimo to myśl o spotkaniu z Elliotem napełnia mnie ciepłym wrażeniem gdzieś w okolicach żołądka.
Co prawda bardzo podobnie czułam się, gdy miałam zatrucie pokarmowe, ale dzisiejsze odczucia spowodowane są czystą ekscytacją.

Ocena: 9/10
Data przeczytania: 29 stycznia 2019 rok

Macie w planach?
Lubicie książki z humorem?

Pozdrawiam. ;**

P.

&221 "Wrobiona" C.L. Taylor - RECENZJA.!

 Hej. ;) AUTOR: C.L. Taylor TYTUŁ: "Wrobiona" TŁUMACZENIE: Izabela Matuszewska GATUNEK: Kryminał/Thriller WYDAWNICTWO: Albatros IL...