Jak Wam mija piątkowy poranek? Ja nie mogę po prostu uwierzyć, że to już 20 grudnia. Jak te czas szybko zleciał... Niedawno rozpoczynał się rok 2019, a zaraz będziemy świętować jego koniec. No cóż takie życie. Leci tak szybko, że na wet tego nie zauważamy. A dziś zapraszam Was na kolejną recenzję. Miłego czytania! ;)
Autor: Belinda Jones
Tłumaczenie: Monika Pianowska
Tytuł: Zimowe serca
Oryginalny tytuł: Winter Wonderland
Wydawnictwo: OLE
Ilość stron: 350
Gatunek: Literatura obyczajowa, Romans
Opis książki!
Wyobraź sobie, że budzisz się w śnieżnej kuli...
Właśnie tak czuje się dziennikarka Krista po przyjeździe do Quebec, gdzie ma zrobić reportaż o Zimowym Karnawale.
Zimne dotychczas serce Kristy mimo dziesięciostopniowego mrozu zaczyna powoli topnieć, kiedy odkrywa zaczarowany świat pełen lodowych pałaców, psich zaprzęgów i smakołyków z syropem klonowym. I w końcu spotyka Jacques'a – mężczyznę równie przystojnego i szorstkiego, co tajemniczego... Obydwoje dzielą sekret, który mógłby ich połączyć na zawsze. Jednak czy uda im się znaleźć sposób, żeby skruszyć lód serc i rozgrzać tę zimową krainę?
Moja recenzja!
Krista prowadzi reportaż w Quebecu o tamtejszym Zimowym Karnawale. Jest po trudnym rozstaniu i miasteczko zasypane śniegiem oraz posiadające piękne miejsca i widoki powinno trochę złagodzić ból. Poznaje w nim Jacques'a. Mężczyzna jest tajemniczy, ale i bardzo opiekuńczy co do zwierząt jak i ludzi. Do tego ma swój sekret, identycznie jak Krista. Czy to ich połączy?
Szczerze Wam się przyznam, że liczyłam na książkę, która umili mi wieczór. Dostałam jednak tak chaotyczną opowieść jakiej nigdy do tej pory nie czytałam. Przynajmniej taka była w moim odczuciu. Przykładowo: wątek, który dopiero co się rozpoczął na następnej stronie już kończył i był przeskok do zupełnie innej już sytuacji. Jakby autorka nie do końca wiedziała jak daną sytuację rozwinąć. I kończyła ją zanim ta w sumie się dobrze nawet nie rozpoczęła.
Nie polecam, nie wrócę do tej lektury i na pewno nie zostanie ona w mojej pamięci.
PS. Tak przy okazji złej lektury mała informacja na temat mojej osoby. Wiecie dlaczego nie lubię złych książek? Ponieważ czuję, że straciłam tylko czas, który mogłabym poświęcić lepszej powieści. Mówi się, że złe książki są potrzebne, aby doceniać te dobre. I aby nie sugerować się czyjąś opinią póki nie wyrobisz sobie własnej. I ja tak właśnie robię. Ale to nie zmienia faktu, że czuję, że czas poświęcony takim książkom jest czasem nieodwracalnie straconym.
Pierwsze zdanie książki: Leżę na lodowym łóżku.
Ocena książki: 4/10.!
Czytaliście? Skusicie się? A może Wam, w porównaniu do mnie, ta książka się podobała?
Czekam na Wasze komentarze. ;)
Buziaki. ;***
P.
Skoro nie polecasz, to nie sięgnę po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńMożna po nią sięgnąć z czystej ciekawości. Albo zaoszczędzić czas i czytać coś lepszego. ;)
UsuńPozdrawiam. ;**
P.
Odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńLepiej poświęcić czas na ciekawszą lekturę. ;)
UsuńPozdrawiam. ;**
P.
Szkoda, że w książce jest taki chaos. Nie wiem czy po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńJa żałuje, że straciłam na nią czas. Ale być może Tobie się spodoba. ;)
UsuńPozdrawiam. ;**
P.
Pierwsze zdanie jest dziwne :] A widzę, że nie ma po co sięgać :]
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie warto na nią tracić czasu. ;)
UsuńPozdrawiam. ;**
P.